Ukazał się raport Global Risks 2012 Światowego Forum Ekonomicznego. Poniżej trzy ujęcia z promującego go filmiku.
Pierwsze:
Jakie skojarzenia?
Moje pierwsze jest takie: „hej, uznano mnie za zagrożenie!”. Maska Guya Fawkesa, uniesiony megafon i powiewające flagi kojarzą mi się jednoznacznie z protestami przeciw ACTA, Arabską Wiosną, protestami Oburzonych i ruchem Occupy Wall Street. Więc kojarzą mi się pozytywnie. A tutaj mam raport Światowego Forum Ekonomicznego – organizatora konferencji w Davos, podczas której swoją interpretację rzeczywistości ustalają prezesi najbogatszych światowych korporacji, przywódcy polityczni, intelektualiści, akademicy i dziennikarze – i to, co ja traktuję jako zjawisko pozytywne, postrzegane jest przez nich jako zagrożenie wynikające z dwóch „niepokojących” tendencji: 1) rosnącego niezadowolenia obywateli z działań politycznego i ekonomicznego establishmentu oraz 2) możliwości błyskawicznej mobilizacji społecznej wspieranej przez usieciowienie (por. WEF 2012: 16).
Brrr. Ciarki chodzą mi po plecach, bo to znaczy, że społeczeństwo, my, przestajemy być postrzegani jako element, który trzeba chronić a stajemy się elementem będącym zagrożeniem. Trafiamy do jednego worka z terroryzmem, epidemiami, globalnym ociepleniem, bronią masowego rażenia, czarnym rynkiem, zanieczyszczeniem wody i powietrza, brakiem płynności finansowej itd. Nie jesteśmy społeczeństwem. Jesteśmy seeds of dystopia.
Ale zostawmy na chwilę filmik. Raport zwraca uwagę, że splot czynników (ryzyk) takich jak trendy demograficzne (starzenie się społeczeństw, malejąca liczba urodzeń), ekonomiczne (trwały brak równowagi fiskalnej, poważne różnice wynagrodzeń, systemowa niewydolność finansowa, trwały brak równowagi na rynku pracy), społeczne (nastroje antyglobalistyczne, izolacjonistyczne, nacjonalistyczne), może doprowadzić do zerwania umowy społecznej, co oznaczałoby rewolucję w do-niedawna-bogatych-krajach.
Pod tym względem pierwsze wrażenie z filmu jest błędne. W raporcie ziarnami dystopii są właśnie wszystkie te ryzyka. Możemy jednak założyć (sam raport daje tu podpowiedzi), że nie tego stakeholderzy się boją. Większość z tych zagrożeń jest nieunikniona. To raczej pewniki niż ryzyka. Prawdziwą niewiadomą jest reakcja społeczeństw na zbliżającą się całkowitą niewydolność systemu. Strach stakeholderów budzi dopiero niezadowolenie społeczne, które skierowane zostanie (już zostało) na nich, bo nie podołali zadaniu rządzenia.
Drugie:
Mamy tutaj taki postulat, związany z przeciwdziałaniem „ciemnej stronie” usieciowienia: As power shifts from the physical to the virtual world, a new paradigm for ensuring a healthy digital space must emerge (WEF 2012: 24). Pytanie, co to znaczy healthy i healthy dla kogo? Jeśli stakeholders spotykający się w ramach WEF dostrzegają, że (ich) władza ucieka (im) do świata wirtualnego, to nic dziwnego, że zgłaszają potrzebę „nowego paradygmatu” zmieniającego sposób dystrybucji władzy w sieci na bardziej korzystny dla siebie.
Trzecie:
Ten zrzut ekranu dotyczy nie tyle obecnych zagrożeń, co nowych, „niepokojących” zjawisk, które w przyszłości mogą mieć duże znaczenie a dziś nie da się oszacować ich konsekwencji (por. WEF 2012: 46). W raporcie sieciowe neoplemiona określone są jako wirtualne, pozbawione granic wspólnoty, które mogą uzyskać wpływ na political regimes in the real world (por. WEF 2012: 46). Mamy tu zatem wirtualne, pozbawione granic wspólnoty, będące zagrożeniem dla władzy.
Ale jeszcze na jedną rzecz chciałem zwrócić uwagę: mamy na powyższym zrzucie ekranu facebookowe „f” i dwa twitterowe ptaszki. A z tyłu co? Intencja nadawcy jest mniej więcej znana: pokazuje on pewne zjawisko, które w przyszłości może mieć duże znaczenie (tzn. może być zagrożeniem) i trudno przewidzieć jego konsekwencje (dla władzy należącej do nadawcy). Co to może być? Jakie macie pierwsze skojarzenie? Trzeba pamiętać, że ten zrzut ekranu odbiorca filmu widzi przez ~sekundę (w raporcie nie ma graficznych odpowiedników zrzutów ekranu z filmiku promującego raport). Moje pierwsze skojarzenie było takie, co ustanawiało jasną (ciemną!) ramę dla zła jakie sieją cyberplemiona :-)
Choć patrzę tutaj krytycznie na pewien wycinek raportu, bardzo polecam przeczytać go w całości (proponuję jednak pamiętać, że pisali go obecni stakeholders, z którymi my, zwykli zjadacze chleba, dzielimy większość globalnych zagrożeń – ale nie wszystkie). Poza warstwą merytoryczną – raport jest majstersztykiem graficzno-interaktywnym. Naprawdę robi wrażenie.
Chapeau bas! Autorzy raportu winni, kierując się elementarną uczciowością, opatrzeć raport podtytułem „How to defend the status quo”
W raporcie są jeszcze inne tropy pokazujące, że trochę strach ich obleciał. A jeśli ich strach obleciał – to my powinniśmy się bać :-)
Chyba bardziej niż sądzisz, bo raczej nie można się spodziewać że plasną się zbiorowo w czoła i zakrzykną „Psiakrew, ale zawaliliśmy sprawę”. Prędzej wyjdzie im wniosek, że trza sieciowy motłoch za mordę złapać.
Uch, na kacu straszny ze mnie pesymista.
I jeszcze jedno, bo zapomniałem w notce. Nie chodzi tu o ryzyka w perspektywie pół wieku czy stu lat, tylko w perspektywie dekady, więc czas zapiąć pasy JUŻ.
Byłem trochę zaskoczony tym pentagramem, ponieważ moje skojarzenia poszybowały w kierunku tego raczej: https://www.google.pl/search?tbm=isch&hl=pl&source=hp&biw=1280&bih=690&q=pentagram&gbv=2&oq=pentagram&aq=f&aqi=g10&aql=&gs_l=img.3..0l10.414l1679l0l1879l9l7l0l0l0l0l342l812l0j1j0j2l3l0.frgbld.#hl=pl&safe=off&gbv=2&tbm=isch&sa=1&q=bio+hazard&oq=bio+hazard&aq=f&aqi=g-s1g-sS3&aql=&gs_l=img.3..0i10j0i10i24l3.876l876l3l1707l1l1l0l0l0l0l193l193l0j1l1l0.frgbld.&pbx=1&bav=on.2,or.r_gc.r_pw.r_qf.,cf.osb&fp=384d078f2faa63eb&biw=1144&bih=739
Hej, przepraszam, że dopiero teraz puszczam, nie zauważyłem, że trafiłeś do spamu :/
Ale intuicja super, IMHO bije pomysł z pentagramem.
Prostszy link wrzucam, bo Twój się trochę rozjechał: http://images.google.pl/search?tbm=isch&hl=pl&source=hp&biw=1280&bih=690&q=biohazard&gbv=2&oq=biohazard&aq=f&aqi=g10&aql=