Dokąd płyną i kto sprząta cyfrowe zanieczyszczenia?

Na Gawkerze tekst o osobach pracujących jako moderatorzy na Facebooku. Przy tej okazji trzy ciekawe wątki. Pierwszy – jakie treści podlegają cenzurze. Drugi – jakie strategie podejmują użytkownicy, by cenzurę obejść (choć tego wątku nie ma w tekście, da się już wskazać strategie omijania moderacji. Np.: korzystanie z kodów QR, lub „bezpieczny” fragment na zachętę i link do całości w komentarzu). Trzeci – kto wykonuje brudną robotę związaną z moderowaniem treści.

Skupię się na trzecim wątku. Choć jest zupełnie oczywisty, nie przeszedł mi wcześniej przez mózg. Jest jasne, że cywilizacyjne ścieki spływały zawsze od bogatszych do biedniejszych, od centrum do peryferii, od krajów rozwiniętych do rozwijających się, ze świata pierwszego do świata trzeciego. To, o czym nie pomyślałem, to że dziś to samo dzieje się również z odpadami cyfrowymi.

W jaki sposób Facebook radzi sobie z zalewem cyfrowej kloaki? Otóż, wynajmuje zewnętrzną firmę odpowiedzialną za cenzurowanie treści publikowanych przez użytkowników. Z kolei ta zewnętrzna firma zatrudnia moderatorów rozsianych po całym świecie. Są to pracownicy z Turcji, Filipin, Meksyku, Indii. Za godzinę pracy płaci im się jednego dolara (z bonusami do około czterech dolarów, jeśli są bardzo wydajni).

Na czym polega ta praca? Na byciu pierwszą linią obrony przed treściami zgłaszanymi przez użytkowników Facebooka jako naruszające zasady serwisu. Czyli przez 4 godziny (tyle trwa jedna zmiana) czyta się wszelkiej maści hejtspicz, ogląda filmy i zdjęcia pedofilskie, nekrofilskie, obcinanie głów, samobójstwa, martwe płody, znęcanie się nad zwierzętami, zdjęcia ciał po wypadkach itd. Oczywiste naruszenia regulaminu w tym miejscu kończą swój żywot. Trudniejsze przypadki przekazuje się pracownikom FB. Jak łatwo odgadnąć, pracownicy z pierwszej linii walki z cyfrowym szambem szybko rezygnują z pracy.

Można dziś pojechać do jakiegoś trzecioświatowego kraju, obejrzeć się wokoło i stwierdzić, że dużo się zmieniło: zagraniczne koncerny nie zatruwają środowiska, nikt nie zwozi śmieci z Północy, nikt nie haruje w fabrykach, w których nie słyszano nigdy o bezpieczeństwie pracy. Nawet jeśli będzie się wydawało, że skala wyzysku jest mniejsza, pewna fundamentalna nierówność zostaje zachowana: globalna biedota – pracując za grosze i nie zważając na psychologiczne konsekwencje – sprząta brudy całej reszty.

Cenzorzy z Mysiej mieli jednak lżej.

3 myśli na temat “Dokąd płyną i kto sprząta cyfrowe zanieczyszczenia?

  1. To chyba dobrze, ze fb w ogole daje prace dla tylu ludzi. I nie muszą pracować za 1 dolara szyjąc jakieś ubrania tylko siedzą sobie przed kompem i klikaja.

    1. Jasne, mi nie chodzi o to, żeby się oburzać. Chodzi mi o stwierdzenie pewnego ciekawego faktu, że pewne wzory znane z „epoki industrialnej” działają tak samo w „epoce informacji”.

      Chociaż warto też zwrócić uwagę na to, co jest w ogóle sednem wyzysku. Sednem wyzysku jest to, że ukryte koszty, jakie trzeba ponieść są wyższe niż zarobki. Jeśli ludzie zarabiają w fabrykach powiedzmy jednego dolara dziennie, to super, mają pracę, zarabiają, będą mieli co jeść. Ale pracują w warunkach, które psują ich zdrowie i otaczające ich środowisko. I choć tego w pierwszej chwili nie widać, to koszty, które poniosą indywidualnie (na poprawę zdrowia) i społecznie (na posprzątanie po danej fabryce) są wyższe niż wszystkie pieniądze jakie w danej fabryce zarobili. W sumie więc mają bilans ujemny.

      Jeśli na przykład składasz jakieś drobne części elektroniczne, to po kilku latach zostajesz zwolniony z pracy, bo Twój wzrok osłabł do tego stopnia, że już nie jesteś wydajny. Ani firma ani państwo nie zapewniło Ci opieki zdrowotnej a z Twojej pensji na opiekę zdrowotną Cię nie stać. Jestem sobie w stanie wyobrazić jakichś wrażliwych nieszczęśliwców, którzy po pracy moderatora musieli pójść do psychologa, za którego zapłacili więcej niż zarobili w tej pracy.

      Ale jeszcze raz – nie chodzi mi, żeby się oburzać, tylko stwierdzić pewne ciekawe poznawczo fakty.

  2. Co za durny koment… Jasnie fb dziekujemy ci za to ze dajesz prace… Nie wazne ze ludziom psycha siada… wazne ze siedza przed kompami… no luksus pelna gemba.. Niedaleko mojej miejscowosci jest chinska firma produkujaca smigla, zarzadza nia chinczyk.. Moj kumpel tam pracuje i poszedl pogadac o podwyzce w odpowiedzi uslyszal cos takiego: „Przeciez daje ci prace, stac cie na jedzienie, wystarczy ci”.

Dodaj odpowiedź do bear Anuluj pisanie odpowiedzi